"

Nikt nie ma większej miłości, od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. /J 15, 13/

sobota, 21 lipca 2012

M.m.z...słowo ks. arcybiskupa Stanisława Gądeckiego

Wprawdzie z marca tego roku, o tragicznej (samobójczej) śmierci  kapłana, do rodziny i parafian w Kunowie..., ale bardzo mądre, mocne, pouczające, zawsze aktualne i do każdego z nas...


Umiłowani w Panu Bracia Kapłani, Drodzy Parafianie Kunowscy, Czcigodni Rodzice zmarłego Kapłana i wszyscy uczestnicy pogrzebu.
W tym bardzo trudnym momencie pragniemy wszyscy zanurzyć się w Bożym Miłosierdziu i raz jeszcze wyznać "Jezu Ufam Tobie".
Wiemy, że czyn samobójczy jest najdobitniejszym wyrazem czyjejś tragedii. Czynem sprzecznym z podstawowym dążeniem człowieka do zachowania życia i ucieczką od wszystkiego, co zagraża jego biologicznemu istnieniu. Przede wszystkim jednak samobójstwo jest wielkim problemem moralnym człowieka w krańcowym osamotnieniu. Składają się na nie niepowodzenia życiowe, osobiste klęski życiowe w sprawach, z którymi człowiek wiąże sens swojego istnienia. Ludzie, którzy wybierają ten sposób odejścia z tego świata, przeżywają zazwyczaj ogromny ciężar samotności. Są przekonani że nikt i nic nie zdoła ich uwolnić od trudnej sytuacji, w której się znaleźli. Zjawia się natarczywa myśl, że jedynym rozwiązaniem jest zakończenie życia. Ze świadomości znikają wszystkie racje i motywy, którymi dotąd się kierowali. Przerwanie biegu własnego życia, jest ostatnim krokiem poprzedzanym zazwyczaj przez próby ratowania siebie.
Człowiek szuka pomocnej ręki, oczekuje wskazań dotyczących rozwiązania trudnych problemów, których sam nie potrafi dostrzec. To dowodzi, że odpowiedzialność za czyn samobójczy spada również na otoczenie, że należałoby wręcz mówić o współodpowiedzialności za popełnienie samobójstwa. Dlatego też każda wiadomość o odebraniu sobie przez kogoś sobie życia, jest oskarżeniem rzuconym wadliwym relacjom międzyludzkim, więzom społecznym, obojętności na los tych, z którymi winniśmy tworzyć wzajemną więź, tworzyć komunię. Czyn samobójczy domaga się zatem weryfikacji autentyzmu życia społeczności chrześcijańskiej, w której taka tragiczna śmierć miewa miejsce. Z chrześcijańskiego punktu widzenia taki czyn, niezależnie od tego czy jest on popełniony przez kapłana, czy też przez wiernego świeckiego, nie może być pod żadnym pozorem uznany za dopuszczalny, czy choćby za dający się w niektórych przypadkach usprawiedliwić jakąś ważną racją. Bóg nie uprawnił człowieka do dysponowania życiem ludzkim ani cudzym, ani własnym. Obwarował swoją wolę surowym zakazem zabijania. W tym ograniczeniu wyraża się wielkie dobrodziejstwo ochrony życia przed błędnym wartościowaniem, także własnego istnienia, przed zagubieniem poczucia świętości życia, oraz przed utratą zmysłu pierwszeństwa woli Bożej przed zamysłami ludzkimi. Chociaż samobójstwo jako czyn przeciwny woli Bożej jest ze swej istoty ciężkim grzechem nie podobna wyrokować o szczególnym przypadku, czy samobójca był w pełni odpowiedzialny za podjęcie tragicznej decyzji, czy też nie. Z tego powodu nie odmawia się samobójcom chrześcijańskiego pogrzebu, o ile tylko wiadomo, że pogrzeb taki nie jest sprzeczny z wolą zmarłego. 
Drodzy bracia i siostry!
Rozpętana ostatnio kampania nienawiści do Kościoła i kapłanów odbija się boleśnie o niejedno serce kapłańskie,  które może się załamać. Dlatego proszę Was bądźcie przy waszych kapłanach. Nie pozwólcie by pozostawali osamotnieni. Niech słowa Św. Pawła apostoła: "Jedni drugich ciężary noście i tak wypełniajcie prawo Chrystusowe" będą zasadą życia wiernych świeckich i  kapłanów w każdej parafii.
Wy sami zachowujcie o nieżyjącym Księdzu Proboszczu dobre wspomnienie i należną wdzięczność, ponieważ On żył i pracował dla Was. Czuwajcie aby nikt dramatu Jego śmierci nie używał do nikczemnych celów. Niech gorąca modlitwa, dobre uczynki, a nade wszystko Msze św. w Jego intencji, uproszą mu u Boga wieczny odpoczynek.
Złączony duchowo z wszystkimi uczestnikami liturgii pogrzebowej, przekazuję każdemu z Was pokrzepiające Boże błogosławieństwo.


(-)Ks. Arcybiskup Metropolita
Stanisław Gądecki

da

da